Średnio Polki swoje pierwsze dziecko rodzą w wieku 29 lat. Jestem zatem totalną średniarą 😛 inne “mniej przecięte” rodzą dziecko wcześniej, później, albo wcale. Ponad 40% porodów to cesarskie cięcia. Każdy poród jest inny, każda kobieta przeżywa go na swój sposób.
Przez 9 miesięcy oswajałam się z myślą, że będę mamą: psychicznie, fizycznie, duchowo. Między piłką jaką miałam zamiast brzucha a momentem kiedy będę trzymać swoje dziecko w ramionach dzieliła mnie jeszcze jedna kluczowa kwestia: poród. Termin z każdym dniem zbliża się nieubłaganie, a w głowie tłoczyły się myśli naturalny czy cesarka? naturalny czy cesarka? Wertowałam oczywiście wszystkie możliwe materiały w książkach, w necie, pytałam mamy (przeżyła i jeden i drugi), koleżanek, kobiet bliższych, dalszych, które miały to już za sobą, oglądałam filmiki na youtube. Wchodziłam na forum- o zgrozo, jednak najgorsza opcja z możliwych, nic chyba tak nie ryje głowy jak 8500 wpisów na forum; “nie nie- naturalny, cesarka jest beeeee. Nie no cesarka , naturalny jest zbyt niebezpieczny. “Itd itd…morze argumentów, morze błota, które wylewają matki rodzące naturalni i odwrotnie. Niestety mało takich, które bez względu na to jaką drogą wydały swoje dziecko na świat, darzą druga kobietę należytym szacunkiem i empatią. Ok, więc staram się jednak ograniczać czerpanie wiedzy z tego źródła ,jest mi trochę łatwiej. Decyduje się na sprawdzone, uniwersalne metody, które mi mogą pomóc przygotować się do tego wielkiego dnia, czyli szkoła rodzenia, rady bliskich mi kobiet oraz książki raczej o naukowym zabarwieniu.
Wewnętrzny głos jednak przez większość ciąży mówi- naturalnie, naturalnie, zdecydowanie naturalnie. Argumentuję sobie to na różne sposoby:
- Jestem kobietą, jestem do tego naturalnie stworzona- dam radę
- Mam szerokie biodra (hahahah serio myślałam, że to kluczowe) więc poród to dla mnie pestka- dam radę
- Mam formę, biegam od 1,5 roku regularnie, w ciąży ćwiczyłam jogę, basen- nie jestem fizycznym kapciem- dam radę
- Chce się sprawdzić, zdecydowanie to jeden z ważniejszych “testów” w życiu- dam radę
- Chcę to przeżyć- cud narodzin- to jak jakiś najbardziej odjechany film- dam radę
- Wiem, że dla dziecka jeśli poród przebiega bez komplikacji to fizycznie i psychicznie jest korzystniejsze- dam radę
- Cesarka to operacja – boję się bardziej niż porodu więc -dam radę
- Nie mam zaleceń od lekarza , ani przeciwwskazań medycznych ( spr. Np kwestie wady wzroku, ciśnienie w oku git , mogę rodzić)- dam radę
Jak by nie było argumentów sporo więc, ok decyzja poród naturalny. Wybija godzina 0. W sensie w moim przypadku 24.00 zaczyna się cały proces. Po odejściu wód wierzyłam, że będzie wyglądać to tak jak na amerykańskich filmach- szpital, trzy parcia, jest ona śliczna różowiutka , a mi nawet kropla tuszu z rzęs nie spadnie. (oczywiście zrobiłam lekki makijaż mimo północy, żeby mi się lepiej rodziło :). Było zgoła inaczej.
Dzwonię do położnej, mimo tego, że nie ma jeszcze skurczów sugeruje, wyjazd do szpital. Ok, więc jedziemy ale na spokojnie, choć w środku czułam już dużą ekscytację i pozytywne podniecenie , oczytana na wszystkie możliwe sposoby ale jednak nieświadoma co mnie czeka 😛 byłam mega pozytywnie nastawiona, serio chciało mi się tańczyć. “Tak wreszcie za chwilę ją zobaczę”. Łapię za dwie torby (jedną swoją , drugą dla bąbla )przygotowane miesiąc wcześniej, równiutko leżące przy drzwiach w przyszłym pokoju człowieka, który ciągle jeszcze jest w brzuchu.
Rejestracja w szpitalu (heheh, kino) najpierw Pani która robiła rejestrację chciała zabić mnie wzrokiem, że ją wybudzam ze słodkiego snu na dyrzurze :p i o 1.00 w nocy zachciało mi się…rodzić 😛 ale jakoś się zlitowała, po spełnieniu formalności, lądujemy w sali porodów rodzinnych. Tak- rodzinnych. To kolejna kwestia rodzić w asyście bliskiego mężczyzny czy nie? No jak nie Rodzić?, a niech zobaczy jak się spinam, niech doceni 😛 niech mnie wspiera, w końcu chodziliśmy razem do szkoły rodzenia, to wie co i jak. Zresztą będę rodzić z 2 h, więc nawet nie zdążę rozmazać makijażu, a jak będzie moment kiedy ma nie patrzeć to mu powiem, wszystko będę miała pod kontrolą 🙂 nom jakby to powiedzieć. Buuuuu jednak w książkach mieli rację poród pierwiastek nie trwa 2 h…lekko się przedłuża…na początku sprawdzają się tematy: prysznic, piłka, worek sako, masowanie lędźwi…trzymanie za rękę, pomaganie w oddychaniu- o tak do 3.30 później już zaczyna się taki rollercoaster…no powiem tyle -babki jesteśmy super mocne wytrzymując takie nasilenie bólu- (chłop by tego nie ogarnął neverrrrrr ) i tak leci nam prawie do 8.30. A co prawie jakby była w pracy 8 h- noc mija nie wiadomo kiedy. A ja już błagam żeby zrobili mi cesarkę. W którymś momencie poród rodzinny się kończy, separują bliskiego Ci mężczyznę…za parawan i się naradzają…raz, drugi, trzeci…”dobra wie, Pani co proste stanie główki, Pani sama tego nie zrobi. Cesarka.” Spełnia sie mój najgorszy scenariusz…najpierw się wymęcze a potem wezmą mnie pod nóż. No cóż życie. Zresztą już nie marzę o niczym innym, jak tylko, żeby władowali mi znieczulenie i pomogli mojemu dziecku, które też się już porządnie namęczyło przyjść na świat.
Rażące światła, pani anestezjolog i reszta ekipy w kitlach – naprawdę- mega miła, pomogli mi z powrotem wrócić do dobrego samopoczucia. Drętwieją nogi, znieczulenie działa…chwila…i słyszę krzyk….i momentalnie zapominam o wszystkim co działo się przez całą noc. Jakiś totalny odlot. Moja położna obecna przy interwencji lekarskiej w cud narodzin – przynosi mi córeczkę, jest zdrowa, płacze…wszystko jest ok. Oddycham z ulgą. Zabierają mała na mierzenie, ważenie i przekazują tacie, który miał już 8 zawał w tym czasie. Ja za chwilę do nich dołączam…tego dnia byłam pierwszą którą wzięli na cesarkę po mnie na 13 porodów jeszcze 6 odbyło się przez cesarskie cięcie.
I w sumie przeżyłam dwa. Brakło 15 min (według położnej) gdyby nie techniczna kwestia ułożenia główki byłabym przed 9.00 po. Czuję lekki niedosyt. Ale widocznie natura tak zadecydowała. Wniosek mam taki, że i jeden i drugi jest ciężki. Niosą ze sobą wielkie zagrożenia i są bardzo niebezpieczne. Ale i jeden i drugi jest pięknym przeżyciem. Szkoda, że po cesarce maluch jest z mamą dopiero po 24 h. To było dla mnie największym psychicznym dyskomfortem, choć fizycznie oczywiście nie było innej opcji. A kobiety, które mają w miarę normalny poród naturalny- i dobrze się czują mogą opiekować się od razu. Myślę, że warto próbować siłami natury…
Gdybym kiedykolwiek miała jeszcze okazję stanąć przed takim dylematem, nie umiałabym wybrać …:P
Myślę, że jest jednak parę elementów, które potrafią pozytywnie wpłynąć na cud porodu( mimo, że jak widać po moim i tysiącach innych przypadków sytuacja nagle może wymknąć się zupełnie spod kontroli)
- Przygotuj się fizycznie, jak ciąża przebiega prawidłowo i lekarz nie widzi przeciwwskazań- ćwicz
- Zapoznaj się z procesem porodu- poczytaj, miej świadomość co się z Tobą będzie działo
- Szkoła rodzenia – razem z partnerem, pierwsza możliwość “praktycznego” przygotowania
- Warto mieć przy sobie kogoś bliskiego partnera, męża, mamę , przyjaciółkę, ich obecność jest wsparciem
- Dobra położna to skarb
- Ucz się oddychać
- Ucz się oddychać
- Ucz się oddychać
Bądź gotowa, że powyższe punkty mogą się nie przydać 😛
spodobał Ci się ten wpis?
myślisz, że ktoś jeszcze mógłby być zainteresowany jego treścią?
będzie super jeśli:
- dasz mi info zwrotne w postaci komentarza
- zalajkujesz go albo udostępnisz
- dołączysz do mojej strony na fb: wenus z marsa - tam info o wszystkich nowościach i duża dawka motywacji
- odwiedzisz mnie na istagramie
do spisania :)
19 thoughts on “Cesarka czy poród naturalny ? oto jest pytanie. Wybór przed, którym stoi każda kobieta w ciąży.”
Ehhh ,,niedostyt” dokladnie mi tez to zostalo po cesarce,no coz takialo byc, wazne , ze I my i Bąble zdrowe 🙂
nom może jeszcze kiedyś …:)
Haha ja miałam odwrotnie, umówiony wczesniej termin cesarki ale natura wezwala dziecia ciut wczesniej na swiat 😉 bylo ciężko, ale moment gdy polozna kładzie maleństwo na piersi rekompensuje wszystko i to się najmocniej pamięta 🙂
no gratulacje po pierwsze:) Aniu koleżanka, która tego samego dnia co ja urodziła swojego synka(poznałyśmy się w szpitalu), miała taką samą sytuację jak Ty. Umówiona cesarka ale Miłek tak gnał na świat, ze ledwo zdążyła dojechać 😛 także jak widać natura i w tą stronę płata figle 🙂
Po cesarce można mieć dziecko od razu przy sobie. Nie trzeba czekać 24 godziny. Najwyraźniej zależy od szpitala.
Pozdrawiam po dwóch cesarkach.
apropo może kiedyś rodzeństwa dla Tosi będę musiała w takim razie spr szpitale inne we Wrocku. ten miałam najbliżej, znałam laski, które rodzizły i były zadowolone…dlatego wybrałam ten…choć jak pisałam…cięzko mi było z tym, że mała była osobno…
Tak się zastanawiam, czy to aby na pewno to my – matki możemy wybrać i zadecydować, czy rodzimy naturalnie, czy przez cięcie cesarskie.
nom…
Też przeżyłam jakby…dwa porody! Najpierw poród naturalny- przedłużał się w nieskończoność, nie było postępów, a potem cesarka. Mi jakoś bliżej było do cesarki 🙂 Ale miałam takie przeczucie, że to się właśnie tak skończy i może stąd to przekonanie, albo może “pogodzenie się z cesarką “
🙂
Natura, rzeczywistość, los, czasem my same potrafimy siebie bardzo zaskoczyć. Czasem nie warto snuć żadnych konkretnych planów, bo w tym konkretnym momencie możemy zmienić decyzję albo to ktoś ją za nas zmieni. Odpowiedź na Twoje pytanie może więc być tylko jedna: nieważne jak, byleby było bezpiecznie dla dziecka i matki zarazem. Kropka.
dokładnie te tak uważam 🙂
tak jak dzidzia i mam są zdrowie i cali nie ma znaczenia jak dziecko zostało wydane na świat, szczególnie…gdy decydują zewnętrzne kwestie.
pozdrawiam ciepło:)
U mnie nie było rozkminiania. 25+0, skurcze, spadek tętna. Przychodzi lekarz i pyta jak chce rodzić. Najlepiej dla dziecka. I miałam cesarkę. Rana boli do dziś, ale młody jest zdrowy.
najważniejsze:)
Można powiedzieć, że ja też miałam dwa porody. Całą noc i dzień rodziłam dzidziusia, a na koniec i tak zrobili cesarkę. Ale najpierw musieli wykończyć mamę 🙂
no na mnie własnie krzyczeli, że źle pre w ostatniej fazie i powiedzieli, że przed drugim porodem mam się nauczyć oddychania i parcia… też po 8 godzinach naturalnego błagałam o cc. Przeszłam naturalny – zakończony vacum (ten element jest dość traumatyczny moim zdaniem). Do dzisiaj, rozmawiając z koleżankami zastanawiam się, który poród gorszy… Ile kobiet tyle rodzajów porodu, tyle rodzajów przeżywania tego doświadczenia. Szkoła rodzenia nie jest wstanie przygotować na wszystko, bo każdy poród inny. Dla mnie poród straszne przeżycie, połóg nie rozpieszcza, karmienie piersią trudne na początku (szczególnie przy dużych cyckach)… za to Wasz własny noworodek to największy cud na świecie! Uwielbiam! Kocham! Do schrupania 🙂
Twoja historia przypomina moja sprzed 5 lat, kiedy proba porodu naturalnego zakonczyla sie cc. Mimo tego w styczniu 2017 zdecydowalam sie swiadomie na porod naturalny. Jedyna zmiana byla wlasna polozna, ktora dala mi poczucie, ze wszystko potoczy sie ok. Porod zaczal sie o 7 rano, a o 12 moja druga coreczka byla juz z nami 🙂 Znieczulenie podane na czas, porod bez powiklan, o 15 pobieglam pod prysznic 🙂 zupelnie inne wspomnienia niz po cc i zwiazane z tym przywiazanie do lozka… Wszystko przed Toba, moze uda sie zlikwidowac niedosyt 😉
kurczę może ale serio na razie przeraża mnie taka perspektywa 😛