Jak wybieramy na straganie owoce staramy się, żeby były dojrzałe, albo przynajmniej na takie wyglądały. Weźmy na tapetę banana…ot Ci poczciwy banan, o finezyjnym, bezpruderyjnym kształcie…mało znam osób, które lubią cieszyć się jego smakiem, kiedy nie wydziela zapachu a smakuje jak byśmy wcinali białą kredę (tak, taką do tablicy…jak się kiedyś w klasach używało). Z wierzchu jest zielony, twardy, ciężko oderwać go od reszty kiści…Nawet jak już go oderwiesz…zjesz to “młodość banana” może Cię kosztować skurcze żołądka i zaparcia…no…chyba, że masz skłonności masochistyczne to bardzo proszę…jednak myślę, że zdrowiej i smaczniej wybrać te dojrzałe…mają przyjemny zapach i kuszący słodki smak. Na dojrzałym owocu mogą pojawić się brązowe kropki…świadczące o życiowej mądrości banana. Szybko oddziela się od reszty i rozpieszcza Twoje podniebienie.
Pamiętam…ile razy byłam zielonym bananem…a wydawało mi się, że jest inaczej. W gimnazjum kiedy na ostatniej pożegnalnej imprezie kupowaliśmy z ekipą wyskokowe alkohole , udając, że mam więcej lat niż mamy. Potem spożywając je tak namiętnie, że nie mogłam o nich zapomnieć przez kolejne 3 obiady… albo w liceum…wtedy to ja dopiero byłam dojrzała- wtedy mocno zamiennie używałam pojęć “dojrzała”- “dorosła”…jakieś było moje wielkie zdziwienie po latach…jak się okazało..po pierwsze, że to nie to samo, a po drugie, że dorosły nie zawsze znaczy dojrzały, a po trzecie, że mi się tylko wydawało… Wracając do LO…próbowałam dotleniać płuca za winklem na długiej przerwie, kopcąc kupione na sztuki westy icey…smakowały wybornie…jeszcze dojrzalsza byłam wtedy kiedy…mówiąc babci, że jadę uczyć się do koleżanki pognałam pkp do stolicy…odwiedzić mojego ówczesnego chłopaka. Studia…moja dojrzałość nabierała kolorów…kiedy w pierwszym roku zmieniłam kilka mieszkań…bo razem z moją ekipą, byliśmy uważani za nie dość dobrych lokatorów…a no i wtedy kiedy nabrałam się na to, że można mieć 17 nocek pod rząd pracując w gastronomii, potem jeszcze pójść potańczyć…i na koniec zdać cudownie egzaminy na sesji. Dwa oblałam…taki był ze mnie zielony banan. Podobnie…jak wychodziłam za mąż… w sumie młoda siksa byłam…a wydawało mi się, że to dojrzała decyzja. Mało tego pamiętam jakie miałam parcie na żeniaczkę …więc byłam szczęśliwa jak dostałam wymarzony ring. Nie, żebym żałowała…wiem dziś, że mam odpowiednią osobę przy boku…ale teraz będąc już bardziej dojrzałym bananem …jestem bardziej świadoma tego co rodzina, odpowiedzialność, kompromis..wybór…
No nie da się do końca: chcieć mieć rodziny i jeździć na erazmusy. Nie da się mieć turbo ciała i leżeć na kanapie. Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka. A tak robią i myślą niedojrzałe banany. I ja tak myślałam…a wydawało mi się, że jestem dorosła…i dojrzała oczywiscie. Jak zaczęłam nosić stanik, przywitałam pierwszą ciotkę zza oceanu, machnęłam maturę i wręczyli mi dowód osobisty do ręki…wydawało mi się, że wszystko mogę, że nie ma na mnie mocnych…heh…dobrze mieć już 30 lat 🙂 no prawie kończę w listopadzie. Zamykając tamten rozdział byłam po prostu młoda…a młodość rządzi się swoimi prawami. Nie byłam święta…ale czy dojrzały znaczy święty? Teraz z perspektywy wiem…że doświadczenia budują dojrzałość. Myślę, że daleko mi do pełnej dojrzałości…ale to nawet dość krzepiące.
Ponoć według mądrych książek jestem teraz w trudnym okresie…30 to takie pożegnanie z młodością…fizjologicznie przynajmniej…ciało traci na jędrności..szczególnie kiedy 30latka miała już okazję zasmakować macierzyństwa ( ale Chwała Bogu mamy Chodakowskie, Lewandowskie i inne Mel B, przy garści silnej woli i motywacji…nie jest tak źle). Na skroniach mogą pojawiać się pierwsze siwe włosy, a na czole albo w okolicach oczu mimiczne zmarszczki:), które zresztą całkiem lubię…widać przynajmniej, że żyję:)…no ale gdy zostawi się fizjologię i zewnętrzne aspekty okazuje się, że zmierzam drogą ku prawdziwej dojrzałości. A ta jak owocowo dałam Wam już znać na początku kojarzy mi się z najlepszą wersją banana, ze słodkością, byciem akurat , byciem tu i teraz. Prawdopodobnie gdyby nie droga zielonego banana…nigdy nie poznałabym co to znaczy stawać się dojrzałą.
Po części jestem…na pewno bardziej niż kiedyś- dziecko np. Mocno determinuje, żeby dojrzeć emocjonalnie, choć bez dwóch zdań znam takie, którym to nie pomogło, ale i takie, którym wcale nie trzeba potomstwa by być dojrzałą kobietą. Konkluzja ze straganu owocowego jest taka, że młodość to epizod w życiu. ( choć zawsze zostaje młodość ducha- i tego się będę trzymać). Że będą dojrzałym mam zgodę na przemijanie…dzięki czemu bardziej doceniam i potrafię cieszyć się z tego co mam, co mnie otacza. Że staje się autonomiczna…już coraz częściej myślę w kategoriach co dla mnie jest dobre…a nie czy zadowolę mamę, babcie, szefa..itd…z tym jest jak z urządzaniem wesela …jakich byś atrakcji nie zapewniła, pyszności nie wystawiła na stół, i litrami lała najszlachetniejsze trunki zawsze znajdzie się ktoś komu się nie podoba…i teraz myślę, że to jego problem. A mnie już nie zależy żeby się wszystkim przypodobać. Bo i po co? Dojrzałość jest dla mnie dbaniem w pierwszej kolejności o siebie…zdrowa na ciele, wewnętrznie spójna…dopiero mogę być szczęśliwa i roztaczać aurę szczęścia wśród najbliższych. Postępuję w zgodzie ze sobą…staram się nie poddawać modom.. Dbam o siebie…ale nie robię na chama się 18stką….jestem aktywna wobec życia…wiem, że przemija…chcę co najlepsze dla siebie z niego wyciągnąć i w drugą stronę coś dać. Myślę, że dojrzałość to luksus na który trzeba sobie zapracować…potem żyje się już tylko lepiej…
jak u Was jest z dojrzałością? Czym się ona przejawia? albo czym nie jest dojrzałość?
spodobał Ci się ten wpis?
myślisz, że ktoś jeszcze mógłby być zainteresowany jego treścią?
będzie super jeśli:
- dasz mi info zwrotne w postaci komentarza
- zalajkujesz go albo udostępnisz
- dołączysz do mojej strony na fb: wenus z marsa - tam info o wszystkich nowościach i duża dawka motywacji
- odwiedzisz mnie na istagramie
do spisania :)
29 thoughts on “D- jak Dojrzałość, z perspektywy 30- latki…jak zjeść zielonego banana?”
Mi też stuknęła 30-tka w tym roku. Wydaje mi się, że jestem dość dziecinna jeszcze:) Do niektórych rzeczy zmieniłam podejście, żałuję że się nie nauczyłam lepiej angielskiego i ortografii, przydałoby się przy pisaniu bloga. Generalnie to już nie analizuje przeszłości, jeżeli coś było, to staram się patrzeć na to, co pozytywnego wniosło do mojego życia. Jak każdą słabość można przekuć w atut. Tęskno mi czasem za tymi czasami młodości, ale teraz czerpię więcej z życia:)
z angielskim i ortografią mam podobnie:)
Jak skończyłam 18 lat, pyskowałam do rodziców, że teraz jestem dorosła i mogę sama o wszystkim decydować. Tato miał wredy jedną odpowiedz: nie dorosła, tylko pełnoletnia 😉
hehehe no tak jest różnica 🙂
A ja, będąc tuż przed 30stką (obecnie mam 28) przechodzę kryzys, który trwa już od kilku tygodni. Uświadamiam sobie, że powoli kończy mi się czas, w którym mam nieograniczony wybór życiowych dróg i możliwości i muszę zdecydować się w końcu, w którą stronę chcę iść. Zarówno zawodowo, jak i geograficznie oraz związkowo. Może znajdzie się u Ciebie post na ten temat? Pozdrawiam serdecznie 🙂
🙂 podsunęłaś mi temat chętnie napiszę 🙂 i dam znać Indiana:) ale fakt 30 to już człowiek sobie robi bilans życia i powoli trzeba decydować, którą drogę wybrać, żeby nie przetańczyć w kółko całego życia:)
Ja uważam, ze stałam sie bardziej dojrzała, kiedy urodziłam dziecko. Miałam wtedy prawie 31 lat 🙂
mnie też to na dojrzałość podziałało:)
30-stka stuknęła mi kilka lat temu/ Dzisiaj, z perspektywy czasu uważam, że po 30-tce zaczął się dla mnie najlepszy okres w życiu. Już bardziej ogarnięta, ale nadal młoda duchem, bardziej niezależna finansowo i chcąca od życia więcej, ale i konkretniej. Oby tak było dalej!
właśnie dojrzałość to trudny temat 🙂 sama jeszcze do końca nie czuje się dojrzałą choć zbliża się ćwiercwiecze
jest czas:)
Ja od czasu skończenia 30 lat – lepiej czuje sie sama ze sobą. Przestałam sie ścigać z innymi a raczej ich wyobrażeniami jaka powinnam być 🙂
🙂
I do mnie 30 już się zbliża, już puka do mych drzwi… W sierpniu ją przywitam i to chyba nawet z szeroko otwartymi ramionami. Mam wrażenie, że teraz dopiero żyję. Za młodu takie głupoty się wyczyniały, że czasami zasnąć nie mogę jak zaczynam bezwiednie snuć wspomnienia. Mam pare kresek na czole, ale to raczej ze względu na to, że mam dużo powodów do histerycznych ataków śmiechu.
P.S. Podoba mi się tu. Będę tu zaglądać. Pozdrawiam! Miłego długiego weekendu! 🙂
dzięki :)wzajemnie:) prawdziwe życie zaczyna się ponoć po 30stce:)
Po 30 bardziej dojrzałam zauważam małe rzeczy
🙂
Mój czas po 30stce to najlepszy kawałek życia 🙂 Oczywiście z dziećmi 🙂
:)no i jak tu z niej się nie cieszyć:)
Ja, mimo swoich lat, myślę, że jestem takim zielonożółtym bananem, już prawie dojrzałym, ale jeszcze mu czegoś brakuje 🙂
heh:) myślę, że dojrzałości uczymy się całe życie 🙂 więc na żółtego total słodkiego banana jest jeszcze czas:)
A mi w tym roku za niecały miesiąc stuknie już 32 lata ! Jak ten czas szybko leci – a jeszcze pamiętam moją 30tkę !!! Choć mam tyle lat i tak nikt mi tylu nie daje. A jeśli chodzi o dorosłość, to myślę że szybko w nią wkroczyłam. Tak zostałam wychowana, że wszystko doceniałam i szanowałam a od dziecka marzyłam by mieć własną rodzinę, dom itp. Zaraz po obronie Licencjatu od razu wyjechałam ( wtedy jeszcze moim chłopakiem ) do Irlandii by zarobić na dom i godne życie. I tak zleciało już 9 lat na obczyźnie! Dom już stoi od kilku lat, potem przyszedł czas na ślub a za chwilę ma przyjść na świat nasza córeczka 🙂 Oprócz bycia szczęśliwą żoną oraz mamą zawsze chciałam mieć swój maleńki biznes, który po powrocie do kraju ( w przyszłym roku ) zamierzam zrealizować. I najważniejsze – robić to co się kocha. Póki co, mam bloga, który mnie satysfakcjonuje ( musiałam przestać pracować zawodowo ale tak chyba każdy robi, gdy zbliża się termin porodu ) i bardzo się cieszę, że mam swoje hobby, pasję z której nie zamierzam rezygnować. Jeśli ktoś chce, może wszystko pogodzić 🙂 A co ciekawe, pomysł z blogiem przyszedł mi właśnie gdy skończyłam 30 lat !!! Czyż życie nie zaczyna się po 30tce???
Trochę się rozpisałam i wiem, że może jestem zbyt ( dorosła ) poukładana, trochę szalona ale wiem czego w życiu chcę i w miarę możliwości realizuję swoje plany, marzenia…metodą krok po kroczku 🙂 Pozdrawiam
cudownie:) gratuluję wszystkiego po kolei i życzę szczęśliwego rozwiązania:* trzymam kciuki za powodzenie kolejnych planów do zobaczenia u Ciebie:)
Moja 30stka też coraz bliżej…coraz częściej słyszę ‘tik-tak, tik-tak’w lewym czy prawym uchu… 30 urodziny to szczególny moment dla kobiety. Czas na rachunek sumienia i postanowienia co dalej 🙂
trafnych wyborów w zgodzie ze sobą życzę :*
Wiele osób nie docenia posiadanych doświadczeń lub ich braku i nie mają pojęcia jak bardzo wpływają ona na ich życie
dokładnie …dlatego staram się nie patrzeć w negatywny sposób…były…byłam na innym etapie życia…wyciągnęłam z nich pewną lekcję…być może bez tego nie byłabym w tym miejscu:) pozdrawiam
Dojrzały – doświadczony, odpowiedzialny, pogodzony ze sobą 🙂
pięknie:)